Nastał
wieczór kiedy wróciliśmy do organizacji. Itachi wraz z Konan od razu udali się
do gabinetu Lidera. Ja poprosiłam Tobiego, żeby zrobił coś do jedzenia, a sama
ruszyłam w kierunku łaźni, żeby wziąć prysznic. Kiedy tak szłam ciemnym
korytarzem, ogarnęło mnie dziwne uczucie niepokoju. To nie wróżyło nic dobrego.
Zaczęłam się zastanawiać nad tym co usłyszałam od Itachiego. Wiedziałam, że
teraz to nie da mi spokoju. „Tobi mnie wykorzystuje.” Ta cholerna myśl utkwiła
we mnie tak głęboko, że będzie mi trudno ją wykorzenić. A może powinnam ją
zweryfikować? Przystanęłam naglę i skrzywiłam się. O czym ja teraz myślę? Pokiwałam
tą swoją ogromną głową i wparowałam do łazienki. Z tego wszystkiego to
zapomniałam zapukać…
- Hej
Jukata! Chcesz się przyłączyć? – Zobaczyłam Hidana, Kisame i Sasoriego
biorących razem kąpiel w baseniku znajdującym się na środku pomieszczenia.
Kisame wpatrywał się we mnie czekając na odpowiedź. Spodziewałam się takiego
pytania po Hidanie, ale nie po nim. Swoją drogą byłoby to bardzo interesujące…
- Wiecie co,
jak nie macie nic przeciwko, to ja chętnie – uśmiechnęłam się do nich wesoło.
- Serio? –
Zauważyłam jak kąciki ust Hidana podnoszą się lekko. Sasori za to pozostał
niewzruszony i opierał się o brzeg baseniku. Jego głowa była odchylona do tyłu
a oczy przymknięte. Ziewnął.
- Wskoczę
tylko w strój kąpielowy i do was dołączę – strzeliłam palcami i pobiegłam się
przebrać. Nie zajęło mi to dużo czasu i po chwili wróciłam w dwuczęściowym
stroju kąpielowym, przepasana do tego filetowym ręcznikiem z roślinnym
ornamentem.
Wszyscy
trzej przyglądali mi się uważnie, kiedy siadałam na stołku przy prysznicu, żeby
się umyć i opłukać. Sasori nadal udawał, że go to nie interesuje, ale widać
było, że zerka na mnie kątem oka. Hidan zaś niczego nie ukrywał. Gapił się na
mnie z tym swoim dziwnym uśmieszkiem na twarzy a Kisame nadal niedowierzał.
Kiedy
skończyłam udałam się w stronę baseniku, usiadłam na brzegu i zamoczyłam nogi.
Poskładałam swój ręcznik w kostkę i położyłam obok siebie.
- Jaka
ciepła! – Pisnęłam zadowolona i ostrożnie osunęłam się w dół, zanurzając się aż
do szyi..
- Eee,
Jukata z tobą to wszystko w porządku? – Spytał Kisame z poważnym wyrazem twarzy.
– Wiesz, że żartowałem, pytając czy chcesz się przyłączyć… - Patrzył na mnie
dziwnie.
- Oj wiem –
zanurzyłam się jeszcze bardziej, tak, że woda zakryła moje usta.
Wtedy do
łaźni wszedł ktoś jeszcze. Nie widziałam kto, bo siedziałam tyłem, ale ten ktoś
stanął za mną, rzucając cień na wodę. Odchyliłam głowę, żeby zidentyfikować
tego delikwenta. Deidara. Wpatrywał się we mnie wykrzywiając twarz w grymasie. Drzwi
znowu się otworzyły…
-
Jukata-san! – Tobi pędził w moją stronę z tacką kanapek. – Jukata-san. Zrobiłem
kanapki! - Zamaskowany chłopak stanął bokiem koło zdezorientowanego blondyna i
pchnął go biodrem. Deidara ześlizgnął się z posadzki i machając rękami, wpadł
do basenu.
- Ty mały… -
zerwał się jak oparzony, ociekając cały wodą. Widać było, że jest wściekły, bo
aż poczerwieniał na twarzy.
- Tobi to
dobry chłopiec! – Zamaskowany podrapał się w głowę i spojrzał na mnie. – Prawda
Jukata-san? – Położył tackę z jedzeniem obok mojego ręcznika.
- Eee, taaa
– miałam ochotę cała zanurzyć się, ale Tobi zaczął się rozbierać. – Co ty
robisz! – Sama zerwałam się z miejsca i wrzasnęłam na niego – jak chcesz się przebrać
to idź do swojego pokoju – machnęłam ręką wskazując na drzwi.
Przyglądał
mi się chwilę, zabrał swoje sandały, które zdjął wcześniej i wymaszerował z
pomieszczenia. Oparłam się zrezygnowana o ściankę basenu. Blondyn zrobił to już
wcześniej. Nawet się ni opłukał. Zresztą jaki to miałoby teraz sens, skoro Tobi
i tak już go tu wepchnął.
- Ten dureń
naprawdę będzie brał z nami kąpiel? – Zareagował Hidan. – Nigdy wcześniej tego
nie robił.
- Racja, un
– Dei pokiwał głową i splótł ręce na piersi. Moją uwagę przykuł dziwny tatuaż. Chyba zauważył, że się gapię bo znowu się skrzywił.
- A jak tam
twoje relacje z Itachim – spytał Kisame.
- Nie ma o
czym mówić. Trochę nafukaliśmy na siebie i tyle – odparłam.
Jeśli już o
nim mowa, to dobrze, że go tu nie ma. Nie wyobrażam sobie jego i Tobiego razem w
łazience. Z tego co zdążyłam zauważyć raczej nie pałają do siebie sympatią.
Wręcz przeciwnie. Chyba coś musiało się między nimi wydarzyć, bo niby skąd ta
niechęć? W końcu są z jednego klanu…
- Tobi
będzie brał kąpiel! Tobi to dobry chłopiec – usłyszałam z korytarza.
Wpadł do
łaźni cały w skowronkach, trzymając naręcze różnych dziwnych rzeczy. Podszedł
do basenu i wrzucił je do wody.
- Co to do
cholery jest! – Wrzasnął Hidan i przykleił się mocniej do ścianki.
- Zabawki
Tobiego – pisnął z zadowoleniem chłopak.
Słyszałam
jak podchodzi do jednego z prysznicy. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jak Tobi
stoi tam przepasany tylko wąskim ręcznikiem zawiązanym na biodrach. Stał do nas
tyłem i powoli rozwiązywał ręcznik. Zerknął w dół i zastygł tak na chwile
wpatrując się w coś intensywnie.
- Tobi
zapomniał slipek – wyparował nagle.
Wszyscy
patrzyli na niego z politowaniem. Wtedy odwrócił się w naszą stronę i jednym
szybkim ruchem odrzucił ręcznik.
- Żartowałem
– usiadł na stołku i zaczął się płukać.
Był naprawdę
dobrze zbudowany. Szeroki w barkach, umięśniony, ale nie przesadnie. Szczupły,
długie nogi… Gapiłam się tak chwilę, zanim zdałam sobie sprawę, że to robię.
Odwróciłam głowę i znowu zanurzyłam się pod sam nos. Z wody zdążyło się już
wynurzyć wszystko co Tobi do niej wrzucił. Jakieś nakręcane badziewie, gumowa
kaczka, gąbka w kształcie ryby, ringo, statek i inne dziwactwa.
- A jak tam
misja? Powiodła się? – Kisame ponownie do mnie zagadał.
- Jakoś
poszło… - nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
Matko, przez
tych Uchiha coraz więcej rzeczy muszę utrzymywać w sekrecie. Przecież nie
powiem mu, że prawie zjadły nas zombie, ale Madara nas teleportował. W dodatku
Itachi nadużył swoich zdolności… Ciekawe jak on się teraz czuje. Może powinnam
była zobaczyć co się z nim dzieje? Usłyszałam szuranie taboretem i wreszcie mój
partner raczył do nas dołączyć. Ulokował się blisko mnie i zwrócił w moją
stronę.
- Dlaczego
Jukata-san nic nie je? – Zapytał z wyrzutem.
- Ach,
zapomniałam – wynurzyłam się i skierowałam w stronę jedzonka – właściwie to co
to jest? – Patrzyłam na kromki posmarowane jakimś mazidłem.
- Kanapki z
pastą z łososia – podał mi jedną.
Ugryzłam i
okazało się, że kanapka jest naprawdę pyszna. Spałaszowałam ją w mgnieniu oka.
Zadowolony Tobi oparł się o ściankę basenu, dorwał jakąś zabawkę i nakręcił ją.
Zauważyłam, że Kisame już od jakiegoś czasu przygląda się gąbczastej rybie. W
końcu wziął ją i udawał rekina. Do Deidary zaś podpływała żółta kaczuszka.
Pierwsze co przyszło mi na myśl to to, że są do siebie podobni. Takie same
wielkie ślepia. Spojrzałam na pozostałą dwójkę, Sasori miał zamknięte oczy a
Hidan podpierał głowę jedną ręką i też wyglądał na śpiącego. Westchnęłam. Było
dokładnie wpół do jedenastej. Nawet nie spostrzegłam, kiedy oparłam głowę o
ramię Tobiego. Jakoś tak sama mi poleciała. On zaś w skupieniu nakręcał
pozostałe zabawki. Znowu przypomniała mi się przestroga Itachiego. Zerknęłam na
niego i wtedy on zrobił to samo. Podniosłam głowę i spaliłam buraka. Madara
zbliżył swoją zamaskowana twarz do mojej i puknął mnie nią w nos. Podniosłam
lewą brew do góry. Co on? Chciał mnie pocałować? Zapomniał, że ma to cholerstwo
na twarzy? Zerknęłam ukradkiem na pozostałych, ale chyba nikt nie zauważył.
Wszyscy już przysypiali. Nagle drzwi otworzyły się z impetem i do łaźni weszli
Pein i Konan.
- Wstawać!
Koniec imprezy! – Zaalarmował. – Teraz nasza kolej – spojrzał porozumiewawczo na
Konan.
- I tak mam
już dość – Dei się przebudził i wygramolił leniwie z wody.
Reszta
poszła w jego ślady. Szybko się uwinęli i opuścili pomieszczenie. Tylko ja z
Tobim jeszcze się zbieraliśmy. Chłopak szukał swojego ręcznika, kiedy ja
wycierałam się swoim. Zawiązałam się i wzięłam tackę z pozostałymi kanapkami.
- A to co
takiego? – Pein wskazał na zabawki i spojrzał na mnie.
- Chyba nie
myślisz, że to moje – patrzyłam na niego z lekkim poirytowaniem.
Tobi
odnalazł swój ręcznik i zarzucił na biodra. Pstryknął palcami i zabawki
poznikały w kłębach dymu. Skierował się w moją stronę i kiwnął, abym wzięłam go
pod rękę, co też uczyniłam. Ruszyliśmy do naszego pokoju…