piątek, 25 października 2013

Rozdział 37 - Wspólna kąpiel w łaźni Akatsuki



     Nastał wieczór kiedy wróciliśmy do organizacji. Itachi wraz z Konan od razu udali się do gabinetu Lidera. Ja poprosiłam Tobiego, żeby zrobił coś do jedzenia, a sama ruszyłam w kierunku łaźni, żeby wziąć prysznic. Kiedy tak szłam ciemnym korytarzem, ogarnęło mnie dziwne uczucie niepokoju. To nie wróżyło nic dobrego. Zaczęłam się zastanawiać nad tym co usłyszałam od Itachiego. Wiedziałam, że teraz to nie da mi spokoju. „Tobi mnie wykorzystuje.” Ta cholerna myśl utkwiła we mnie tak głęboko, że będzie mi trudno ją wykorzenić. A może powinnam ją zweryfikować? Przystanęłam naglę i skrzywiłam się. O czym ja teraz myślę? Pokiwałam tą swoją ogromną głową i wparowałam do łazienki. Z tego wszystkiego to zapomniałam zapukać…
    - Hej Jukata! Chcesz się przyłączyć? – Zobaczyłam Hidana, Kisame i Sasoriego biorących razem kąpiel w baseniku znajdującym się na środku pomieszczenia. Kisame wpatrywał się we mnie czekając na odpowiedź. Spodziewałam się takiego pytania po Hidanie, ale nie po nim. Swoją drogą byłoby to bardzo interesujące…
    - Wiecie co, jak nie macie nic przeciwko, to ja chętnie – uśmiechnęłam się do nich wesoło.
    - Serio? – Zauważyłam jak kąciki ust Hidana podnoszą się lekko. Sasori za to pozostał niewzruszony i opierał się o brzeg baseniku. Jego głowa była odchylona do tyłu a oczy przymknięte. Ziewnął.
    - Wskoczę tylko w strój kąpielowy i do was dołączę – strzeliłam palcami i pobiegłam się przebrać. Nie zajęło mi to dużo czasu i po chwili wróciłam w dwuczęściowym stroju kąpielowym, przepasana do tego filetowym ręcznikiem z roślinnym ornamentem.
Wszyscy trzej przyglądali mi się uważnie, kiedy siadałam na stołku przy prysznicu, żeby się umyć i opłukać. Sasori nadal udawał, że go to nie interesuje, ale widać było, że zerka na mnie kątem oka. Hidan zaś niczego nie ukrywał. Gapił się na mnie z tym swoim dziwnym uśmieszkiem na twarzy a Kisame nadal niedowierzał.
    Kiedy skończyłam udałam się w stronę baseniku, usiadłam na brzegu i zamoczyłam nogi. Poskładałam swój ręcznik w kostkę i położyłam obok siebie.
    - Jaka ciepła! – Pisnęłam zadowolona i ostrożnie osunęłam się w dół, zanurzając się aż do szyi..
    - Eee, Jukata z tobą to wszystko w porządku? – Spytał Kisame z poważnym wyrazem twarzy. – Wiesz, że żartowałem, pytając czy chcesz się przyłączyć… - Patrzył na mnie dziwnie.
    - Oj wiem – zanurzyłam się jeszcze bardziej, tak, że woda zakryła moje usta.
    Wtedy do łaźni wszedł ktoś jeszcze. Nie widziałam kto, bo siedziałam tyłem, ale ten ktoś stanął za mną, rzucając cień na wodę. Odchyliłam głowę, żeby zidentyfikować tego delikwenta. Deidara. Wpatrywał się we mnie wykrzywiając twarz w grymasie. Drzwi znowu się otworzyły…
    - Jukata-san! – Tobi pędził w moją stronę z tacką kanapek. – Jukata-san. Zrobiłem kanapki! - Zamaskowany chłopak stanął bokiem koło zdezorientowanego blondyna i pchnął go biodrem. Deidara ześlizgnął się z posadzki i machając rękami, wpadł do basenu.
    - Ty mały… - zerwał się jak oparzony, ociekając cały wodą. Widać było, że jest wściekły, bo aż poczerwieniał na twarzy.
    - Tobi to dobry chłopiec! – Zamaskowany podrapał się w głowę i spojrzał na mnie. – Prawda Jukata-san? – Położył tackę z jedzeniem obok mojego ręcznika.
    - Eee, taaa – miałam ochotę cała zanurzyć się, ale Tobi zaczął się rozbierać. – Co ty robisz! – Sama zerwałam się z miejsca i wrzasnęłam na niego – jak chcesz się przebrać to idź do swojego pokoju – machnęłam ręką wskazując na drzwi.
    Przyglądał mi się chwilę, zabrał swoje sandały, które zdjął wcześniej i wymaszerował z pomieszczenia. Oparłam się zrezygnowana o ściankę basenu. Blondyn zrobił to już wcześniej. Nawet się ni opłukał. Zresztą jaki to miałoby teraz sens, skoro Tobi i tak już go tu wepchnął.
    - Ten dureń naprawdę będzie brał z nami kąpiel? – Zareagował Hidan. – Nigdy wcześniej tego nie robił.
    - Racja, un – Dei pokiwał głową i splótł ręce na piersi. Moją uwagę przykuł dziwny tatuaż.  Chyba zauważył, że się gapię bo znowu się skrzywił.
    - A jak tam twoje relacje z Itachim – spytał Kisame.
    - Nie ma o czym mówić. Trochę nafukaliśmy na siebie i tyle – odparłam.
    Jeśli już o nim mowa, to dobrze, że go tu nie ma. Nie wyobrażam sobie jego i Tobiego razem w łazience. Z tego co zdążyłam zauważyć raczej nie pałają do siebie sympatią. Wręcz przeciwnie. Chyba coś musiało się między nimi wydarzyć, bo niby skąd ta niechęć? W końcu są z jednego klanu…
    - Tobi będzie brał kąpiel! Tobi to dobry chłopiec – usłyszałam z korytarza.
    Wpadł do łaźni cały w skowronkach, trzymając naręcze różnych dziwnych rzeczy. Podszedł do basenu i wrzucił je do wody.
    - Co to do cholery jest! – Wrzasnął Hidan i przykleił się mocniej do ścianki.
    - Zabawki Tobiego – pisnął z zadowoleniem chłopak.
    Słyszałam jak podchodzi do jednego z prysznicy. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jak Tobi stoi tam przepasany tylko wąskim ręcznikiem zawiązanym na biodrach. Stał do nas tyłem i powoli rozwiązywał ręcznik. Zerknął w dół i zastygł tak na chwile wpatrując się w coś intensywnie.
    - Tobi zapomniał slipek – wyparował nagle.
    Wszyscy patrzyli na niego z politowaniem. Wtedy odwrócił się w naszą stronę i jednym szybkim ruchem odrzucił ręcznik.
    - Żartowałem – usiadł na stołku i zaczął się płukać.
    Był naprawdę dobrze zbudowany. Szeroki w barkach, umięśniony, ale nie przesadnie. Szczupły, długie nogi… Gapiłam się tak chwilę, zanim zdałam sobie sprawę, że to robię. Odwróciłam głowę i znowu zanurzyłam się pod sam nos. Z wody zdążyło się już wynurzyć wszystko co Tobi do niej wrzucił. Jakieś nakręcane badziewie, gumowa kaczka, gąbka w kształcie ryby, ringo, statek i inne dziwactwa.
    - A jak tam misja? Powiodła się? – Kisame ponownie do mnie zagadał.
    - Jakoś poszło… - nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
    Matko, przez tych Uchiha coraz więcej rzeczy muszę utrzymywać w sekrecie. Przecież nie powiem mu, że prawie zjadły nas zombie, ale Madara nas teleportował. W dodatku Itachi nadużył swoich zdolności… Ciekawe jak on się teraz czuje. Może powinnam była zobaczyć co się z nim dzieje? Usłyszałam szuranie taboretem i wreszcie mój partner raczył do nas dołączyć. Ulokował się blisko mnie i zwrócił w moją stronę.
   - Dlaczego Jukata-san nic nie je? – Zapytał z wyrzutem.
   - Ach, zapomniałam – wynurzyłam się i skierowałam w stronę jedzonka – właściwie to co to jest? – Patrzyłam na kromki posmarowane jakimś mazidłem.
   - Kanapki z pastą z łososia – podał mi jedną.
    Ugryzłam i okazało się, że kanapka jest naprawdę pyszna. Spałaszowałam ją w mgnieniu oka. Zadowolony Tobi oparł się o ściankę basenu, dorwał jakąś zabawkę i nakręcił ją. Zauważyłam, że Kisame już od jakiegoś czasu przygląda się gąbczastej rybie. W końcu wziął ją i udawał rekina. Do Deidary zaś podpływała żółta kaczuszka. Pierwsze co przyszło mi na myśl to to, że są do siebie podobni. Takie same wielkie ślepia. Spojrzałam na pozostałą dwójkę, Sasori miał zamknięte oczy a Hidan podpierał głowę jedną ręką i też wyglądał na śpiącego. Westchnęłam. Było dokładnie wpół do jedenastej. Nawet nie spostrzegłam, kiedy oparłam głowę o ramię Tobiego. Jakoś tak sama mi poleciała. On zaś w skupieniu nakręcał pozostałe zabawki. Znowu przypomniała mi się przestroga Itachiego. Zerknęłam na niego i wtedy on zrobił to samo. Podniosłam głowę i spaliłam buraka. Madara zbliżył swoją zamaskowana twarz do mojej i puknął mnie nią w nos. Podniosłam lewą brew do góry. Co on? Chciał mnie pocałować? Zapomniał, że ma to cholerstwo na twarzy? Zerknęłam ukradkiem na pozostałych, ale chyba nikt nie zauważył. Wszyscy już przysypiali. Nagle drzwi otworzyły się z impetem i do łaźni weszli Pein i Konan.
    - Wstawać! Koniec imprezy! – Zaalarmował. – Teraz nasza kolej – spojrzał porozumiewawczo na Konan.
    - I tak mam już dość – Dei się przebudził i wygramolił leniwie z wody.
    Reszta poszła w jego ślady. Szybko się uwinęli i opuścili pomieszczenie. Tylko ja z Tobim jeszcze się zbieraliśmy. Chłopak szukał swojego ręcznika, kiedy ja wycierałam się swoim. Zawiązałam się i wzięłam tackę z pozostałymi kanapkami.
    - A to co takiego? – Pein wskazał na zabawki i spojrzał na mnie.
    - Chyba nie myślisz, że to moje – patrzyłam na niego z lekkim poirytowaniem.
    Tobi odnalazł swój ręcznik i zarzucił na biodra. Pstryknął palcami i zabawki poznikały w kłębach dymu. Skierował się w moją stronę i kiwnął, abym wzięłam go pod rękę, co też uczyniłam. Ruszyliśmy do naszego pokoju…

2 komentarze:

  1. O zgrozo ! Czytałam twojego bloga juz jakis czas temu (stary adres) i myślałam, że umre, gdy przestałas dodawac tam notki. Co za szczęście mnie spotkało kiedy przypadkiem natrafiłam na jego nowy adres. A dodam, że jest to jeden z moich ulubionych blogów :) Piszesz świetnie. Nie mogę już się doczekać kontynuacji. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna akcja z tymi zabawkami:)

    OdpowiedzUsuń